Wysoki sezon niezapłaconych faktur
Druga połowa i koniec roku to dla przedsiębiorstw z sektora MSP trudny czas. Aż 43 proc.* mikro, małych i średnich firm odczuwa wtedy nagromadzenie nieopłaconych faktur. Ci, którzy wcześniej nie zapewnią sobie finansowania, mogą nie doczekać wiosny. Ucierpieć może szczególnie branża budowlana.
„Wiosna będzie nasza" to ryzykowna strategia
Późna jesień i wczesna zima to jak co roku okres, kiedy płatności są opóźniane i przeciągane. Dzieje się tak dlatego, że po okresie wakacyjnym w wielu firmach przyspieszają inwestycje, z końcem roku często trzeba się też rozliczyć z dotacji czy dofinansowania, nie bez znaczenia są też kwestie podatkowe. Przedsiębiorcy wydają też resztę zaplanowanych na dany rok na różne cele budżetów. Oznacza to wzmożone zamawianie usług i towarów. Niestety, nie zawsze jest to równoznaczne z terminowym regulowaniem należności. Zatory płatnicze to w dalszym ciągu codzienność i obowiązująca rzeczywistość w polskim biznesie. Znacząca część przedsiębiorców finansuje swoją działalność kosztem faktur z odległym czasem zapłaty lub niezapłaconych w terminie. 35 proc. mikro, małych i średnich firm dotyka plaga nieterminowych płatności przez cały rok, ale aż 43 proc. uważa, że problemy z nimi nasilają się zazwyczaj na przełomie roku*.
- Jesień i koniec roku to w naszej branży „wysoki sezon". Coraz więcej firm, pamiętając swoje zeszłoroczne doświadczenia, stara się wcześniej zaradzić problemowi odroczonych płatności podpisując umowy faktoringowe, pozwalające szybciej otrzymać należne środki za sprzedane towary i usługi. Ci, którzy wcześniej nie zapewnią sobie finansowania, w taki czy inny sposób, mogą nie dotrwać do wiosny - mówi Piotr Gąsiorowski z eFaktor.
Z analiz BIG InfoMonitor wynika, że 40 proc. przedsiębiorstw, które dotykają trudności ze ściąganiem należności, ma kłopoty z zachowaniem płynności finansowej. W sytuacji, kiedy nie są w stanie regulować swoich zobowiązań na czas, przesuwają problem na następne firmy.
Do sierpnia upadło ponad 500 firm, budowlanka pełna obaw
Niepokojącą oznaką czekających biznes trudności mogą być w tym roku dodatkowo dane z MSiG (Monitor Sądowy i Gospodarczy). Sierpień był już trzecim miesiącem w tym roku, w którym liczba upadłości była większa niż w analogicznym miesiącu ub. roku. W samym tylko sierpniu opublikowano informacje o upadłości 68 polskich przedsiębiorstw (62 w sierpniu 2015). Od początku roku opublikowano informacje o 503 takich przypadkach. W sierpniu najwięcej było ich w przemyśle, sporo w handlu - wzrosła ich liczba w dystrybucji, więcej niż w tym samym czasie w roku ubiegłym jest upadłości firm budownictwa ogólnego i mieszkaniowego. To z kolei pociąga za sobą trudności przedsiębiorstw zaopatrujących budownictwo.
- Rzeczywiście, te firmy są tradycyjnie naszymi klientami, a skala niezapłaconych, bądź wystawianych z długim terminem płatności faktur jest w tej branży duża. Przedsiębiorstwa budowlane są w szczególnie trudnej sytuacji, bo nie zawsze mogą otrzymać kredyt, który zresztą w tej branży może być dosyć drogi. Jeśli ma się jednak jako partnera elastycznego faktora może być łatwiej zachować płynność - ocenia Piotr Gąsiorowski z eFaktor.
Wcześniej dane mówiły, że do końca maja upadło o 7 proc. więcej firm budowlanych niż w tym samym czasie w 2015 roku, a GUS podaje, że w 2016 r. inwestycji budowlanych jest o 15 proc. mniej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Rywalizacja o zlecenia przekłada się na obniżanie zysków i kłopoty w branży. To z kolei zmusza firmy do poszukiwania dodatkowego, elastycznego finansowania.
* Badanie Millward Brown przeprowadzonego na zlecenie BIG InfoMonitor.
Nadesłał:
brandscope
|