Trudny rok 2012
W 2012 roku czeka na nas wiele ciekawych zdarzeń: zapowiedziany przez Majów koniec świata, Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej, ciąg dalszy kryzysu w strefie euro i recesji, która opanowała cały świat.
Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF) prognozują z czym przyjdzie się nam zmierzyć w roku 2012 i jak możemy się to tego przygotować.
Podwyżki, podwyżki, podwyżki
Przeciętny Polak z trudnościami roku 2012 spotka się już w Nowy Rok, głównie za sprawą podwyżek, które czekają nas od pierwszego stycznia. Otóż, gdy będziemy wracać z sylwestrowego balu, a bak samochodu okaże się pusty, będziemy musieli udać się na stację benzynową. Nowa cena paliwa nie okaże się jedynie fantasmagorią wywołaną „szampańską zabawą" - od 1 stycznia 2012 drożeje bowiem akcyza na olej napędowy. Wprowadzenie przez Ministerstwo Finansów nowej ustawy okołobudżetowej, zakładającej m.in. zwiększenie podatku akcyzowego, jest wymuszone koniecznością spełnienia wymogów określanych prawem europejskim (Polska musi dostosować stawkę tego podatku do minimów unijnych). De facto jeśli koncerny paliwowe nie zrezygnują z części zysku i nie obniżą marży, ceny oleju napędowego na stacjach tylko z powodu podwyższenia akcyzy wzrosną średnio o 15 groszy na litrze!
Ale to nie koniec drastycznych podwyżek. Złe wiadomości czekają także na palaczy. Cena paczki papierosów w nowym roku wzrośnie. Będzie to efekt podniesienia akcyzy na papierosy i wyroby tytoniowe, która od 1 stycznia wyniesie 4%. Przełoży się to na średni wzrost ceny paczki papierosów o około 85 groszy. Zakładając, że wypalamy około pół paczki dziennie, rocznie z dymem wypuścimy prawie 150 zł więcej.
Dużego szoku mogą doznać już drugiego stycznia rodzice małych dzieci (w dniu, gdy wszystkie sklepy i galerie handlowe będą normalnie funkcjonować). Wraz z nastaniem nowego roku prawie trzykrotnie zwiększy się podatek VAT na artykuły dziecięce - z 8 do 23%.
Na początku 2012 może się także okazać, że zapłacimy więcej za gaz. Główny dostawca tego surowca w Polsce - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) ubiega się w Urzędzie Regulacji Energetyki (URE) o 20 - procentową podwyżkę ceny tego surowca od nowego roku (byłaby to najwyższa jednorazowa podwyżka gazu w historii tej instytucji). Co dla zwykłego Kowalskiego oznaczałby taki wzrost cen? Arkadiusz Rojek ekspert Home Broker i Związku Firm Doradztwa Finansowego, pokusił się o wyliczenia o ile zwiększyłyby się rachunki Polaków w 2012 r. - Zakładając, że gazu używanoby tylko w kuchni, rocznie zapłaconoby za niego ok. 30 zł więcej. Gorzej mieliby ci, którzy wykorzystują go dodatkowo do ogrzewania wody. Stwierdziliby pod koniec 2012, że za gaz zapłacili o ok. 93 zł więcej niż w roku wcześniejszym. Najbardziej wzrost ceny tego paliwa odczuliby posiadacze domów jednorodzinnych ogrzewanych gazem. Uwzględniając średnie zużycie tego paliwa na poziomie 2000 metrów sześciennie rocznie, musieliby zapłacić ok. 450 zł więcej niż w roku 2011. Jak zaznacza Rojek to na razie tylko propozycja PGNiG, której URE wcale nie musi zaakceptować. W przeciągu najbliższych dni okaże się, czy i o ile więcej Polacy będą zmuszeni zapłacić za to paliwo.
W pierwszym kwartale nowego roku możemy spodziewać się także wzrostu cen energii elektrycznej. Stosowne zapytanie w tej sprawie zostało przedłożone już URE. Podwyżki cen paliwa czy gazu oraz energii będą nakręcać spiralę kolejnych wzrostów cen, w efekcie których podrożeje m.in. żywność, transport publiczny czy odzież. To oczywiście tylko część podwyżek, która czeka Polaków w 2012 roku.
Co prócz wzrostu cen?
Nie licząc wzrostu cen i piłkarskich igrzysk, rok 2012 będzie także okresem spowolnienia gospodarczego, a co za tym idzie również większego bezrobocia. Zresztą wielu pracodawców już od kilku miesięcy nie tylko ograniczają liczbę zatrudnienia, ale także zaczęli zmniejszać liczbę etatów w swoich firmach. Taki trend może wzmocnić zapowiedziane przez premiera podniesienie składki rentowej, do płacenia której zobowiązani są zatrudniający. Istnieje zagrożenie, że wielu pracodawców (zwłaszcza tych małych, mających problemy z płynnością finansowa) będzie musiało zmniejszyć zatrudnienie, by szukać środków na podwyższoną składkę.
Czy Polacy są gotowi na nadejście 2012?
Czy Polacy myślą o zabezpieczeniu się finansowo przed kryzysem i rokiem 2012? Według ekspertów ZFDF najlepszym środkiem na przetrwanie trudnych czasów jest zaciśnięcie pasa i zgromadzenie oszczędności, które zapewnią płynność finansową w razie nieprzewidywanych wydarzeń, takich jak np. zwolnienie z pracy.
Z najnowszych badań TNS Pentor zrealizowanych na zlecenie banku Citi Handlowy wynika, że 67% Polaków uważa, iż warto oszczędzać. Z kolei 23% osób stwierdza, że lepiej wydawać pieniądze na bieżące wydatki i potrzeby niż odkładać na potem. Sfera deklaracji nie jest jednak tożsama z obszarem działania. Do regularnego, comiesięcznego oszczędzania przyznaje się tylko 7% Polaków, a około 37% robi to nieregularnie. Zatem oszczędza łącznie ok. 44 % obywateli naszego kraju, podczas gdy aż 67% deklaruje, że warto tak robić.
Według Marka Nienałtowskiego (DK Notus i Związek Firm Doradztwa Finansowego) Polacy od kilku miesięcy czynią starania, by zabezpieczyć się przed skutkami zawirowań obserwowanych zarówno w globalnej gospodarce, jak i na światowych rynkach finansowych. W głównej mierze zmniejszają swoje zaangażowanie w bardziej ryzykownych aktywach, a zwiększają w bezpiecznych, np. w lokatach (które są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny) lub też po prostu stawiają na gotówkę. Słowa Nienałtowskiego potwierdzają najnowsze dane opublikowane przez firmę Analizy Online (AO)[1], według których stan depozytów Polaków w okresie lipiec-wrzesień zwiększał się w tempie +5,6 mld zł na miesiąc, wobec średniego wzrostu o +0,7 mld zł w II kwartale.
Według Nienałtowskiego trend odwrotu od bardziej ryzykownych elementów i powrót do tych bezpieczniejszych jest widoczny gołym okiem w ostatnich miesiącach. - Wartość środków w złotych, zgromadzonych przez polskie gospodarstwa domowe na depozytach systematycznie rośnie od czerwca i na koniec października sięgnęła poziomu 456,3 mld zł. To o 5,5% więcej niż na koniec maja. W tym samym czasie ilość pieniądza gotówkowego w obiegu (poza kasami banków) zwiększyła się o 6,4% do 99,4 mld zł. Także ona od czerwca idzie cały czas w górę.
Firma AO poinformowała także, że w III kwartale tego roku oszczędności zmalały o 1,3% tj. 12,7 mld zł w skali kwartału do 933,2 mld zł na koniec września. Śmiało możemy stwierdzić, że spadek wartości oszczędności zgromadzonych przez Polaków w taki sposób jest powiązany z pogarszającą się koniunkturą w gospodarce oraz przecenami na rynkach kapitałowych.
Obserwując zachowania Polaków możemy powiedzieć, że myślą oni o swojej przyszłości i wykonują ruchy, które pozwolą przetrwać im trudne czasy i dadzą poczucie bezpieczeństwa. Wychodzenie z inwestycji obciążonych ryzykiem na rzecz tradycyjnego oszczędzania na lokatach bankowych pozwala mniemać, że Polakom bez większych trudności uda się przetrzymać ewentualny wzrost bezrobocia, styczniowe podwyżki i przeciągające się zawirowania gospodarcze strefy Euro.
[1] Firma zajmująca się monitorowaniem rynku funduszy inwestycyjnych i emerytalnych.
Nadesłał:
pr@zarowkamarketing.pl
|