Nie warto czekać na cud
Nie ma co czekać na cud. Pieniądze od dłużnika rzadko kiedy bez dodatkowych działań same wpłyną na nasze konto. A im więcej czasu minie, tym mniejsze szanse na spłatę długu.
Wierzyciele mają bardzo często wielką cierpliwość. Z dużą konsekwencją wysyłają ponaglenie i czekają na coś, co w takim przypadku prawie nigdy się nie zdarza - że po otrzymaniu kolejnego wezwania do zapłaty, dłużnik w końcu przeleje pieniądze. Według Anny Gąsiorowskiej, trenera windykacyjnego, same pisma to za mało, by przekonać dłużnika do zapłaty. "Wezwanie do zapłaty, bardzo często przygotowywane na zasadzie kopiuj-wklej dane dłużnika do już gotowego szablonu, mało kogo skłoni do zapłaty. I jeśli jedno nie zadziałało, to drugie, trzecie, piąte też nie zadziała" - uważa Anna Gąsiorowska.
Czy jest zatem sens wysyłania takich pism? Właścicielka firmy Negocjator Anna Gąsiorowska uważa, że tak, ale trzeba zmienić podejście do wezwań do zapłaty. "Przede wszystkim należy profesjonalnie przygotować pismo do dłużnika. Nie może się to odbywać na zasadzie wypełnienia wzoru ponaglenia, znalezionego gdzieś w internecie. Należy zadać sobie trochę trudu i przygotować takie pismo pod każdego dłużnika, personalizując je, zwracając uwagę na istotne dla sprawy okoliczności. Samo pismo to jednak za mało. Należy też równocześnie prowadzić inne działania, które pomogą odzyskać dług" - mówi Anna Gąsiorowska.
Te "inne działania" to może być rozmowa telefoniczna z dłużnikiem czy też wizyta w jego domu lub firmie. Anna Gąsiorowska przestrzega jednak przed działaniem bez przygotowania: "Do każdej czynności windykacyjnej trzeba się koniecznie przygotować. Nie można tak po prostu wybrać w komórce numer dłużnika i podczas rozmowy zażądać, by natychmiast spłacił dług. Takie działanie doprowadzi do jednego: dłużnik następnym razem nie odbierze od nas telefonu".
Jak zatem się przygotować do rozmowy z dłużnikiem? "Koniecznie musimy zebrać jak najwięcej informacji o dłużniku. Jednak o tym trzeba pamiętać zanim jeszcze dług powstanie. Im więcej wiemy o naszym kontrahencie, tym lepiej dla naszych pieniędzy. Prócz poszukiwania informacji o nim, warto też zwracać uwagę na informacje od niego samego. Z rozmowy można bardzo wiele wywnioskować, co może nas uchronić przed podpisaniem umowy, z której druga strona nie miała szans, ze względu na swoją sytuację finansową, się wywiązać. Gdy już zbierzemy te informacje, należy je umiejętnie wykorzystać podczas rozmowy z dłużnikiem" - mówi Anna Gąsiorowska
A co jeśli rozmowa telefoniczna nie przyniesie efektu? Czy jest sens przejść do windykacji terenowej? "Tak, ale nie bez odpowiedniego przygotowania" - zaznacza właścicielka firmy Negocjator Anna Gąsiorowska - "Podczas rozmowy twarzą w twarz ważne jest nie tylko to, co się mówi, ale też jak się mówi. Komunikacja niewerbalna może zdecydować o sukcesie lub porażce naszych negocjacji windykacyjnych. Odpowiadając na pytanie o sens takiej windykacji, odpowiadam jasno, że warto, a bardzo często nawet trzeba. Wysyłamy dłużnikowi jasny sygnał, że jesteśmy zdeterminowani, by odzyskać te pieniądze i tak łatwo nie damy się zbyć".
Przy odzyskiwaniu długów nie warto czekać na cud. Nie można zakładać, że jedno pismo załatwi całą sprawę zadłużenia. Windykacja to proces wieloetapowy i tylko dzięki profesjonalnemu podejściu do tej kwestii, możemy liczyć na sukces.