Jak inwestują Czesi? Czy nowa fala inwestorów zmieni rynek?


Jak inwestują Czesi? Czy nowa fala inwestorów zmieni rynek?
2025-07-15
Dostęp do inwestowania nigdy nie był łatwiejszy. Wystarczy kilka kliknięć w aplikacji mobilnej, aby kupić ETF-y, akcje czy inne instrumenty finansowe.

To ogromna zmiana w porównaniu z sytuacją sprzed dekady, kiedy inwestowanie kojarzyło się z wysokimi progami wejścia, koniecznością wizyty w banku lub biurze maklerskim i skomplikowaną dokumentacją. Dziś bariera techniczna praktycznie zniknęła – ale na drodze wciąż stoi coś innego: brak wiedzy.

Przeczytaj również:

Wielu początkujących inwestorów nie do końca rozumie, czym się różnią ETF-y od funduszy aktywnie zarządzanych, nie analizuje poziomu ryzyka ani nie zna podstawowych pojęć związanych z rynkiem. To właśnie luka edukacyjna stanowi obecnie największe wyzwanie – zarówno dla klientów, jak i dla instytucji finansowych.

Coraz więcej Czechów szuka alternatywy dla nisko oprocentowanych lokat czy rachunków oszczędnościowych. Inflacja i niskie stopy procentowe sprawiają, że klasyczne formy trzymania kapitału tracą sens ekonomiczny. Jeszcze kilka lat temu banki oferowały 5% czy 6% odsetek, dziś to często mniej niż 3%. W tej sytuacji coraz popularniejsze staje się pasywne inwestowanie – szczególnie w ETF-y, które umożliwiają tani i szeroki dostęp do globalnych rynków.

Warto zwrócić uwagę, że trend ten nie dotyczy tylko młodych inwestorów z dużych miast. Rośnie liczba klientów z mniejszych ośrodków, często zupełnie nowych w świecie inwestowania. Wśród nich są zarówno osoby 50+, jak i kobiety, które jeszcze kilka lat temu stanowiły niewielki procent klientów platform inwestycyjnych. Dziś to się zmienia - inwestowanie przestaje być zarezerwowane dla wąskiej grupy ekspertów i staje się codzienną praktyką coraz większej części społeczeństwa. Podobne zjawisko obserwujemy również w innych krajach Europy Środkowej, w tym w Polsce, gdzie rośnie świadomość finansowa i zainteresowanie alternatywnymi formami lokowania kapitału.

Odporni na panikę i bardziej świadomi ryzyka

Ostatnie miesiące pokazały, że inwestorzy Direct Fondee stają się coraz bardziej odporni na szum medialny i chwilowe zawirowania. Przykładem może być ogłoszenie ceł przez Donalda Trumpa – wydarzenie, które jeszcze kilka lat temu wywołałoby panikę i masowe wypłaty. Tymczasem reakcja była umiarkowana: chwilowy spadek napływu środków, ale bez drastycznych ruchów. Po kilku dniach wszystko wróciło do normy. Widzimy, że inwestorzy są lepiej przygotowani mentalnie i mniej podatni na impulsywne decyzje.

Zmienia się też postrzeganie rynków geograficznych. O ile przez ostatnie dwa lata to amerykańskie spółki technologiczne – tzw. Magnificent 7 – dominowały i generowały spektakularne zyski, dziś europejskie indeksy zaczynają odrabiać straty. Coraz częściej słyszymy od klientów pytanie: „czy Europa nie jest teraz niedowartościowana?”. I choć ewentualne cła USA wobec Chin mogą wprowadzić nowe napięcia, to właśnie Stary Kontynent może zyskać w oczach inwestorów, zwłaszcza jeśli polityka gospodarcza UE okaże się stabilniejsza niż za oceanem.

 

 

Inwestorzy rozumieją coraz więcej – choć czasem w uproszczony sposób

Choć często słyszy się, że indywidualni inwestorzy nie rozumieją mechanizmów rynku, to jest to uproszczenie. Z naszych obserwacji wynika, że wielu z nich zaczyna dostrzegać związki między decyzjami banków centralnych a realnymi możliwościami inwestycyjnymi. Działa tu przede wszystkim prosty mechanizm porównawczy: gdy konta oszczędnościowe oferują 2–3% rocznie, a dywidendy z akcji czy funduszy ETF sięgają 6–8%, wybór staje się oczywisty.

W czasie wysokiej inflacji, która w Czechach i w całym regionie środkowoeuropejskim była szczególnie dotkliwa, ludzie boleśnie odczuli spadek siły nabywczej pieniędzy. To doświadczenie skłoniło wielu do zadania sobie podstawowego pytania: „czy mogę coś zrobić, żeby moje oszczędności nie traciły na wartości?”. I właśnie tu zaczyna się droga do inwestowania – najpierw ostrożnego, potem bardziej świadomego. Te same pytania coraz częściej padają również w Polsce – zwłaszcza wśród osób, które po raz pierwszy sięgają po fundusze ETF lub rozważają inwestowanie systematyczne, a nie jednorazowe.

Nieruchomości tracą na atrakcyjności, ale mit „bezpiecznej przystani” trwa

W czeskim społeczeństwie bardzo silnie zakorzeniony jest mit nieruchomości jako najbezpieczniejszej formy inwestycji. I choć rynek mieszkań – zwłaszcza w Pradze – osiągnął już poziomy, które czynią inwestowanie w wynajem mało opłacalnym, wielu nadal uznaje ten kierunek za pierwszy wybór. Przy obecnych kosztach finansowania i cenach nieruchomości, realna stopa zwrotu z wynajmu często nie pokrywa nawet inflacji.

Tymczasem dobrze zdywersyfikowany portfel akcyjny – nawet z niewielką częścią spółek dywidendowych – może zapewniać stabilny dochód przy niższym zaangażowaniu operacyjnym. Brak pustostanów, brak problemów z najemcami, niższe koszty wejścia – to wszystko przemawia za rynkiem kapitałowym jako alternatywą dla rynku mieszkaniowego. I choć zmiana myślenia zajmie jeszcze kilka lat, to widzimy, że coraz więcej klientów zaczyna ją rozważać. Podobne przesunięcie zainteresowania z nieruchomości w kierunku inwestycji pasywnych można zauważyć również wśród polskich inwestorów indywidualnych – zwłaszcza młodszych, którzy nie mają dostępu do taniego kredytu hipotecznego, a jednocześnie są bardziej otwarci na cyfrowe rozwiązania inwestycyjne.

Przyszłość należy do młodych, ale nie tylko

Najmłodsze pokolenie w wieku 18–26 lat traktuje inwestowanie jako coś naturalnego – podobnie jak korzystanie z bankowości mobilnej czy zakup biletów online. W tej grupie niemal nie ma osób, które nie rozumieją podstaw inwestowania. Część zaczyna od kryptowalut, ale szybko przekonuje się do bardziej stabilnych rozwiązań. Równolegle rośnie zaangażowanie osób w wieku 40–50+, które inwestują z myślą o przyszłości swoich dzieci albo emeryturze.

Wzrost aktywów Direct Fondee o 60% w ostatnim roku pokazuje, że ten trend przyspiesza. Wzrost nie jest wyłącznie wynikiem dobrej koniunktury rynkowej – istotna część to nowe wpłaty klientów, którzy zdecydowali się na regularne inwestowanie. To dobry znak, bo świadczy o zmianie kultury finansowej – od biernego oszczędzania do aktywnego zarządzania swoimi pieniędzmi. To kierunek, który coraz wyraźniej zaznacza się również w Polsce – młodzi Polacy znacznie chętniej niż ich rodzice podejmują decyzje inwestycyjne, a platformy cyfrowe i media społecznościowe wspierają ten proces edukacyjny i oswajają inwestowanie jako część codziennego życia.

Edukacja jako warunek trwałej zmiany

Mimo pozytywnych trendów, nadal dużym wyzwaniem pozostaje edukacja finansowa. Wiele osób nie odróżnia nominalnej stopy zwrotu od realnej, nie rozumie wpływu inflacji ani nie wie, jak działa rynek obligacji. Dodatkowo – przepisy wymagające informowania klientów o spadku wartości portfela o 10% potrafią wywołać niepotrzebną panikę, zwłaszcza wśród nowych inwestorów. Tymczasem takie zmienności są naturalne – i często stanowią dobry moment do dokupienia aktywów, a nie ich wyprzedaży.

Po ostatnich spadkach zauważyliśmy 40-procentowy wzrost liczby logowań do kont – co pokazuje, że emocje są obecne, ale niekoniecznie skutkują panicznymi decyzjami. Kluczem do długoterminowego sukcesu inwestora nie jest przewidywanie rynku, ale konsekwencja, zrozumienie własnej strategii i unikanie reakcji pod wpływem chwilowych emocji. Tę samą potrzebę edukacji i pracy u podstaw obserwujemy również w Polsce – coraz więcej inicjatyw prywatnych i publicznych promuje świadome inwestowanie, co może stanowić solidną podstawę dla trwałej zmiany kultury finansowej w regionie.

 



Nadesłał:

Dominik Karwacki

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl